W kwestiach wychowania ludzie często nie są daleko od własnych rodziców.
Inaczej mówiąc, powtarzają przyjęty w rodzinie model zachowań, niestety nieudany.
Kluczową rolę odgrywają tutaj frazy, które mama i tata uwielbiają mówić swoim dzieciom. Często po pewnym czasie dziecko staje się nerwowe, drżące i niestabilne emocjonalnie.
Jakie słowa rodziców mogą mieć tak negatywny wpływ na światopogląd i poczucie własnej wartości dziecka?
„Porozmawiamy w domu!”
To klasyka gatunku, choć tak naprawdę ani ojciec, ani matka nie powiedzieli nic strasznego.
Jednak dziecko jest już całkowicie niespokojne i jeśli słyszy to regularnie, to w wieku szkolnym jest pełnoprawnym neurotykiem.
Jaka jest w tym sól? Najprawdopodobniej rodzice po prostu nie wiedzą, jak rozmawiać.
Słowo „rozmawiać” jest równoznaczne z „ukarać”, dlatego po tym zdaniu dziecko zaczyna mieć nerwowy tik. Rozumie, że tak naprawdę nikt nie będzie mówił.
Zaczną go obrażać, karcić i karać, ale nie będą z nim rozmawiać jak z pełnoprawnym członkiem społeczeństwa. Tłumaczenie na język dziecięcy:
„W domu będziemy cię biczować pasem, wyzywać i karać!”
„Jeśli będziesz się źle zachowywał, oddamy to sąsiadowi (policjantowi, nieznanej ciotce)!”
Kolejny powszechny strach z dzieciństwa: dziecko szczerze wierzy, że jego rodzice mogą je komuś oddać.
To znacząco podważa zaufanie: ojciec i matka nie są postrzegani jako bliscy i kochani, ale jako jakieś straszne i nieludzkie typy, zdolne do porzucenia syna lub córki dla własnych zachcianek.
W tej sytuacji nieznajomi i rzekomo okropne „ciotki” wydają się bardziej humanitarne i szczere niż tacy bezduszni krewni.
„Nic nie osiągniesz!”
W zasadzie nie jest to oczywiście bardzo przerażające, ale wpływa na poczucie własnej wartości i jest bardzo bolesne.
Co więcej, dziecko rozumie: rodzice traktują go konsumpcyjnie. Pokochają go tylko wtedy, gdy mu się uda. A jeśli nie może zostać doskonałym uczniem i dumą kraju, wówczas stosunek do niego będzie odpowiedni.
„Nie masz nic własnego!”
Tymi słowami rodzice po prostu tworzą u dziecka kompleks niższości. W tym tempie nie nauczy się bronić osobistych granic i odpychać aroganckich ludzi, takich jak jego krewni.
„Pochylamy się nad Tobą, a Ty…”
Jest to powstawanie poczucia winy za to, że dana osoba po prostu się urodziła. Inaczej mówiąc, jest jeszcze mały, ale już czemuś wszystko zawdzięcza.
W końcu jego rodzice dokonali takiego „wyczynu”: postanowili go urodzić! Nadmiernie emocjonalne i ekscentryczne matki dodają też coś w rodzaju „wrzucisz mnie do trumny”.
Oznacza to, że odpowiedzialność za dobro matki automatycznie spada na ramiona dzieci. W ten sposób infantylni ludzie manipulują swoimi dziećmi i wcale się tego nie wstydzą.
Zatem sprawienie, by dziecko cierpiało i bało się, jest w rzeczywistości łatwe. Pytanie tylko po co i komu to potrzebne?
Czy naprawdę nie da się po prostu żyć i spokojnie wypełniać obowiązków rodzicielskich w zakresie wychowania?
Wcześniej rozmawialiśmy o tym, jak wychowywać uparte dzieci.